sobota, 27 kwietnia 2013

Odlotowy Płock

Płock jest jednym z najtrudniejszych startowisk w Polsce. Nie dziwi mnie to. Zachodnia Rotor, latarnie i krzaki na startowisku nie dają poczucia komfortu do tego jeszcze dochodzi płot, który trzeba pokonać aby polatać. Jest to pewnie powodem tego, że wielu pilotów rezygnuje z tamtejszego miejsca i wybiera się na latanie gdzie indziej. Szkoda , bo kiedy już się uda wystartować to można zobaczyć, że Płock jest naprawdę pięknym miejscem. Latam tam z ogromną przyjemnością i dużą satysfakcją. Ostatnio nawet udało mi się odlecieć. Muszę się w tym miejscu z wrodzoną skromnością pochwalić, że niewielu jak do tej pory się to udało właśnie w Płocku. Jednym ze szczęściarzy jest kolega Tomek, za namową którego ja również postanowiłem się puścić na przelot. Było to w piątek 26 kwietnia . Na skarpie nie było nikogo oprócz mnie i Tumka , dwóch odważniaków, chętnych do latania. Warun był super. Wiatr na startowisku nie za mocny około 5m/s, słońce w miarę dopisało, cumulusów nie ma ale to nie szkodzi. Nie czekając długo od razu zaczęliśmy się szpeić . Wystartowałem. Nie da się ukryć, że podstawy chmur były dość niskie, ale można było świetnie polatać za to na żagielku. Ja jednak miałem ukryty plan - wykręcić się i odlecieć. Wyszedłem na przedpole, znalazłem noszenie około 2 m/s i zacząłem robić ósemki. Po zrobieniu kilku ósemek postanowiłem założyć pierwsze krążenie i zobaczyć co się będzie działo. Trzymałem się tego komina i zrobiłem drugie krążenie. Zauważyłem, że odszedłem zbyt daleko i nie mam już szans na powrót, więc postanowiłem się puścić w stronę miasta z wiatrem i za wszelką cenę utrzymać się w kominie. Zaraz potem niestety musiałem rozglądać się za jakimś bezpiecznym awaryjnym miejscem do lądowania. Zauważyłem stadion i postanowiłem w razie czego na nim lądować. Jednak noszenie może nie było zbyt duże jednak stabilne. Leciałem dalej. Doleciałem do lotniska. Zobaczyłem stojący tam helikopter LPR, byłem więc spokojny o swoje bezpieczeństwo i strefę :) tym bardziej, że Petrochemię Orlen zostawiłem po lewej stronie. Wiatr niósł mnie w stronę pobliskiego cmentarza za lotniskiem, nad którym troszkę pokręciłem. Gdy nabrałem wysokości odleciałem w kierunku północnego wschodu z wiatrem. Dalej niestety noszenia nie było, ktoś wyłączył prąd :( Tylko opadanie . Doleciałem do jednej chmurki, niestety bez rezultatu. Cały czas miałem duszenie. Próbowałem wykręcać się nad zabudowaniami, na skraju lasu, ale też bez rezultatu. Znalazłem duże pole w pobliżu jakiejś większej miejscowości i na nim postanowiłem lądować. Maja wysokość maksymalna podczas lotu to 1400m n.p.m. Jak już wcześniej wspomniałem podstawy chmur nie były zbyt wysokie. Prędkość lotu też mnie zaskoczyła. W niektórych momentach leciałem nawet ponad 80 km/h. Wylądowałem w Staroźrebach prawie 25 km od Płocka. Super :) Mój cel został osiągnięty. Teraz jednak przede mną mała przeszkoda do pokonania, a mianowicie powrót do Płocka. Kilka dni wcześniej na wyjeździe zgubiłem telefon. Nie miałem żadnego numeru :/ tel byłem zdany wyłącznie na siebie i pomoc dobrych ludzi. Udało mi dotrzeć do przystanku autobusowego. Poczekałem godzinkę na autobus i zapakowałem się do Płocka. Po godzinnej samotnej jeździe dotarłem do miasta. Musiałem jeszcze tylko przejść kilka kilometrów z dworca do samochodu. Powiem Wam, że taka wyprawa wzmacnia kondycję i pozwala zrzucić zbędne kilogramy Glajt waży nie mało, a pogoda naprawdę była piękna i słońca nie brakowało. Zmęczony, ale szczęśliwy dotarłem na skarpę. Zapakowałem sprzęt i pojechałem do mojej wyjątkowej, pięknej, wspaniałej, cudownej, kochanej, seksownej, jedynej, niesamowitej, najzajebistrzej dziewczyny. Dzień uważam za jeden z najbardziej udanych i wszystkim pilotom polecam Płock.