Paralotniarstwo to moja pasja można by powiedzieć nawet, że
żyję po to żeby latać, zarówno dlatego, że dzięki lataniu doświadczam
niezapomnianych przygód jak np. na Ciecieniu J
ale również dlatego, że rozwijam swoje możliwości, pokonuję nowe przeszkody i
sprawdzam sam siebie.
Dlatego dla mnie każda impreza paralotniowa jest bardzo
ważna i zawsze jestem bogatszy o nowe
doświadczenia biorąc w nich udział. Moja skromność nie pozwala mi tutaj
opowiadać o swoich wspaniałych wynikach J
ale zawsze jestem z nich absolutnie
zadowolony J
Chciałbym podsumować ten sezon paralotniarstwa napędowego, który obfitował w
wiele ciekawych imprez w pięknych miejscach polskiego krajobrazu.
Luty - Rozpoczęcie sezonu odbyło się w Piszu na Mazurach. Były to pierwsze zawody Paramotor Winter Cup Masuria. Impreza po prostu pierwsza
klasa. Pogoda dopisała i mimo tego iż było zimno i śnieg wszyscy piloci byli
zgodni co do tego, że warto było przyjechać.
W Piszu po raz ostatni latałem na Mosterze. Nie żałuję decyzji, że zamieniłem
go na Motoromę od Romana Kaplera. Jestem teraz spokojny zarówno o szarpaczkę
jak i inne części mojego napędu. Nie pamiętam żebym od nowości miał jakąś
poważniejszą awarię w przeciwieństwie do Mostera.
Zawody w Piszu były początkiem sezonu, ale też początkiem
rywalizacji między poszczególnymi zawodnikami J
J Zdrowa rywalizacja nigdy nie jest zła. Bardzo miło wspominam te zawody i czekam
na powtórkę imprezy.
Następna impreza odbyła się w maju i otworzyła ona Ligę MotoParalotniową.
Tutaj nie było już takiego spokoju.
Jechaliśmy tam po to aby osiągać wyniki i wygrywać. Było widać napięcie i
zaangażowanie ze strony pilotów, spowodowane rosnącą wciąż rywalizacją. I pomimo tego, że naszym stałym faworytem był
Grzegorz Krzyżanowski poprzeczka podniosła się wyżej zarówno pod względem
umiejętności jak i posiadanych sprzętów. Królowały wtedy Ventory jeśli chodzi o
napędy natomiast piloci latali przeważnie na Hadronach. To jednak zaczęło się
zmieniaćJ Pojawili się nowi piloci, którzy zaskoczyli
starą kadrę, pojawił się Snake i Thor - wzbudziły wiele emocji.
Adam Paska zadbał o to żebyśmy się nie nudzili i wymyślił
ciekawe konkurencję. Niestety królem żądnej z nich nie byłem J Jako pilot lubię latać
nawigację, bo dzięki temu poznaję teren i podziwiam widoki, ale też ekonomia to bardzo ciekawa konkurencja ; ) Najwięcej emocji wzbudzały, wzbudzają i chyba już zawsze
wzbudzać będą slalomy, które powodują szybsze bicie serc u wielu z NAS J Miło wspominam wyjazd
na Pararudniki i myślę, że ta impreza na stałe zostanie wpisana do kalendarza
Paralotniwego.
Następnie pojechaliśmy do Wąbrzeźna J. Było to w czerwcu . Pogoda
dopisała i publiczność również. Pomimo tego iż nie były to zawody rangi
krajowej przyjechał o tam bardzo wielu lokalnych pilotów i rozegraliśmy kilka
ciekawych konkurencji. Chodziło jednak o to by dobrze się bawić ponieważ był to
piknik z okazji Dnia Dziecka i dać młodym pociechom możliwość obcowania z
paralotnią. Spotkałem tam wielu ciekawych ludzi i zawiązałem nowe znajomości J
W lipcu odbyły się dwie imprezy jedna bardziej kameralna a
pod koniec miesiąca pojechałem na Mistrzostwa Polski. To były najdłuższe zawody
w tym roku, ale też najbardziej pouczające. Trwały prawie tydzień a każdy dzień
owocował w nowe konkurencje i nowe rekordy. Dało się również zauważyć nadchodzące zmiany w skrzydłach i napędach. A
mianowicie coraz więcej pilotów przesiadło się na Snaki i zakupiło sobie
Polinii. Prawie wszyscy kadrowicze latali już wtedy na Snackego skrzydłach i
włoskich Thorach. I tutaj dopiero się dziejęJ
te Mistrzostwa Polski to były pobudki o czwartej i latanie na całego,
nawigacja, ekonomia i slalomy codziennie inne i ciekawsze J Nie było czasu na nudę.
Pomimo tego iż nie zająłem w nich szczególnie wysokiego miejsca byłem bardzo
zadowolony, że wziąłem w nich udział. Dla wielu z nas wielkim zaskoczeniem było
pierwsze miejsce zdobyte przez Marcina Bernata na tychże zawodach. Impreza
niesamowita. Po jej zakończeniu długo nie latałem bo to co wylatałem w zawodach
w zupełności mi wystarczyło J
Kolejne zawody na które się wybrałem odbyły się w
Orzyszu. Zaliczam je do jednych z
najbardziej udanych zarówno pod względem organizacyjnym jak i zawodniczym.
Zawody zorganizował Tomek Surma przy współpracy z Piotrem Sawką. Pogoda w
Orzyszu była piękna lataliśmy codziennie i pomimo wiatru organizatorzy nie
rezygnowali z konkursów. W Orzyszu wystąpiły dwa skrzydła Bogusława Pelczara
Orły , które swoim designem wzbudziły największe emocję wśród publiczności. Prócz latania można było zwiedzać okolicę,
pływać na kajakach, pójść na plaże, czy do muzeum chyba nikt nie mógł narzekać
na brak zajęcia nawet w wolnym od latania czasie. Utwierdzam się także
w przekonaniu, ze Mazury są najpiękniejszym miejscem w Polsce. Gdybym mógł
chciałbym tam mieszkać. Wspaniałe widoki zapierające dech w piersi pozostawiają
we mnie miłe wspomnienia.
We wrześniu odbyła się impreza w Depułtyczach Królewskich , ale mnie
niestety na niej zabrakło L
więc nie mogę o niej zbyt dużo napisać.
I na zakończenie sezonu
paralotniowego w październiku pojechałem do Michałkowa koło Ostrowa
Wielkopolskiego. Na tej imprezie nie było już widać takiej napinki ani
rywalizacji między pilotami, a wręcz przeciwnie
panowała miła i przyjazna atmosfera. Jedną konkurencją, która w szczególności
przypadła mi do gustu była nawigacja po okręgu z deklaracją czasu. To było coś nowego i coś co bardzo mi się
spodobało. W sobotę mieliśmy ognisko, które przerodziło się w imprezę do
białego rana z pokazem sztucznych ogni. Bardzo miło wspominam ten wyjazd i uważam, że tegoroczny sezon był intensywny.
Moje wnioski, możesz się z nimi nie zgadzać, ale musisz je zrozumieć:
Jak już wcześniej wspomniałem zauważyłem, że wielu pilotów w
szczególności kadrowiczów zaczęło latać na skrzydle Dudka Snaku.W Piszu Snake miał swój debiut i latał na nim tylko Grzegorz Krzyżanowski, a pod koniec sezonu na Snake’ach w Slalomowych MŚ latali niemalże wszyscy. Nie dość, że
jest to bardzo niebezpieczne skrzydło i latać na nim mogą jedynie bardzo
doświadczeni piloci, to również rozmiary w jakich zaczęli gustować piloci
przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Jak jeszcze dwa lata temu lataliśmy na rozmiarach 28-26 tak teraz są to rozmiary 20-18 nawet 16m - zaczyna być bardzo ciekawie pod tym względem. Poza tym nastąpiła rewolucja w
napędach. Wcześniej szanowany przez większość z nas Ventor został zamieniony na
rewolucyjnego Thora na początku sezonu dominowały Ventory, a pod koniec sezonu proporcje odmieniły się i dominują mocne i ciężkie Polini. Ale jak w każdej
dziedzinie sportu tak i w paralotniarstwie były, są i będą zaskakiwać nowości. Mam nadzieję, że wraz z rewolucyjną zmianą sprzętu nastąpią też rewolucyjne zmiany w przepisach dotyczące rozgrywania konkurencji ekonomii, czy slalomów. W chwili obecnej kierunek jest tylko jeden jak najmniejsze skrzydło i jak najmocniejszy silnik. W mojej ocenie nie właściwy kierunek.
Podsumowując tegoroczny sezon uważam za bardzo udany, ale w
przyszłym roku zamierzam już zawalczyć o miejsce na podium J
Wszystkim paralotniarzom życzę miłego, ale aktywnego
odpoczynku od zawodów, a paszkodowanym w wypadkach paralotniowych szybkiego powrotu do pełnej formy. Do zobaczenia już niedługo J