W niedziele
popołudniu wróciłem do domu po całotygodniowym pobycie w Rudnikach na
Paralotniowych Mistrzostwach Polski , które trwały od 23 do 28 lipca 2013r.
Impreza była niesamowicie udana , a wylatałem się za wszystkie czasy. Każdego
dnia dopisywała Nam pogoda i dlatego udało się rozegrać prawie wszystkie
konkurencje, a warto zauważyć , że Adam Paska zadbał o to by było ich sporo Nikt z pilotów nie
narzekał . Wszyscy byli zadowoleni i nie było grymasu kiedy na startowisku
mieliśmy się pojawić o godzinie czwartej
Tegoroczne Mistrzostwa były również
wielkim zaskoczeniem pod względem wygranych miejsc. Myślę jednak, że ten element zawodów dla większości pilotów był bardzo
miłym akcentem. Emocji nie brakowało , kadrowicze dostarczyli
nam niezapomnianych przeżyć. O tym jednak troszeczkę później.
Inauguracja Mistrzostw rozpoczęła się w poniedziałek
wieczorem , a we wtorek o czwartej wszyscy piloci spotkali się na startowisku i
rozpoczęły się konkurencje: czysty start,
szybko-wolno, nawigacja po punktach i lądowanie na celność. Ze startowaniem
raczej nie było problemu , ale niestety już lądowanie sprawiało pilotom troszkę
kłopotu. W nawigacji chodziło o to aby w czasie dwóch godzin zdobyć jak
największą liczbę punktów zwrotnych podanych wcześniej. Nawigacja to jedna z moich ulubionych konkurencji i mam
równe szanse z pozostałymi zawodnikami. Niestety troszkę się przeliczyłem.
Nie udało mi się wystartować, przycisk gaszenia w manetce zaciął się na tyle
skutecznie, że zauważyłem to w momencie jak pierwszy zawodnik wracał już z
trasy.
Na pocieszenie było to, że nie byłem sam w takiej sytuacji. Motoroma wywinęła
mi tylko jeden taki numer i do końca zawodów już była mega posłuszna i paliła
od pierwszego draśnięcia.
Wieczorem we wtorek odbyła się konkurencja - czysta ekonomia.
Najdłużej w powietrzu piloci potrafili przebywać około pół godziny mając do
dyspozycji półtora litra paliwa , a zaskoczeniem był fakt iż zwyciężały silniki
o największych mocach typu Thor. Ja niestety królem tej dyscypliny nie byłem. W środę z samego rana odbyła się nawigacja
terenowa ze zdjęciami – najciekawsza typowo samolotowa konkurencja, a po niej
odbyła się następna konkurencja - wąż.
Popołudniu była ekonomia po trójkącie . W zapasie mieliśmy
trzy litry paliwa. Pierwszy bok był liczony jako prędkościowy czyli należało
przelecieć w jak najszybszym czasie i za niego dostawało się 300 punktów, a za
całość można było uzyskać 1000 punktów. Wygrywał ten zawodnik , który pokonał
największy powierzchniowo trójkąt. Najistotniejszą rzeczą w tej nawigacji było
wystartowanie i wylądowanie w deku, dlatego wielu pilotów poleciało
asekuracyjnie i wracali na lądowisko z dużym zapasem paliwa. Wieczorem odbył
się pierwszy slalom zaliczany jeszcze do klasycznych MP. Od czwartku zaczęły się już całkowicie
ulubione zawody paralotniarzy czyli właśnie slalomy – zaliczane do Pierwszych
Slalomowych Mistrzostw Polski.
Nie ma co ukrywać , że wzbudzały one najwięcej
emocji zarówno u zawodników jak i kibiców. Jeden odbył się rano i dwa wieczorem
. Mnie się jednak nie udało zdobyć rewelacyjnych wyników – miałem problemy z
nowym systemem pomiaru czasu. Nie zamierzam się jednak poddawać i będę próbował
poprawiać swoje wyniki w przyszłości. Cały piątek również slalomowaliśmy. Odbywały
się różne slalomy – były wymyślane w zasadzie na „poczekaniu” podczas brefingu: i tak jeden slalom wymyślił
trener kadry, jeden wymyślił Japończyk jeszcze inny wymyślił Czech i jeden był
wymyślony przez naszego kadrowicza. Nie dało się do tego w jakiś sposób
przygotować.
W piątek odbywały się ćwierć finały i półfinały Pierwszych
Mistrzostw Paralotniowych w Slalomanii. Emocje sięgały zenitu . Co niektórzy
piloci odczuwali już niestety zmęczenie
ciągłym rannym lataniem i wzmagającym się w ciągu dnia upałem. Ja sam również
ciężko znosiłem tą pogodę i nie ukrywam, że bardzo chciało mi się spać. Sobota
była najbardziej emocjonującym dniem ze wszystkich. Trudno się dziwić – wszyscy
czekali na ten dzień. Największe emocje
bezkonkurencyjnie wzbudziła wygrana rywalizacja Marcina Bernata(Władza) i
Grzegorza Krzyżanowskiego(Krzyżaka)
oraz walka o finał , która odbyła się
pomiędzy Markiem Furtakiem i Władzą. Wygrana Marcina była niesamowitym
zaskoczeniem dla wielu kadrowiczów. Ja jednak uważam, że zwyciężył najlepszy.
Po finałach jak zwykle zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek, a w niedziele
odbyła się oficjalne rozdanie nagród. Pomimo tego, że nie zakwalifikowałem się
do półfinałów jestem zadowolony ze swoich wyników, mam jednak nadzieję, że w
przyszłym roku zaskoczę wszystkich i będę jednym z najlepszych ;)
Bardzo się cieszę ,
że Marcin Bernat zwyciężył. Uważam, że swoją pracą i poświęceniem w pełni
zasłużył na wygraną. Jego wielki sukces
w Mistrzostwach Slalomowych był dla wielu doświadczonych pilotów wielkim
zaskoczeniem, ale swoją postawą Władza udowodnił, że trening czyni mistrza.
Wszystkim pilotom , którzy startowali w zawodach życzę
udanych lotów, a zwycięzcom dalszych sukcesów.
super
OdpowiedzUsuń