czwartek, 1 sierpnia 2013

Mistrzostwa Władzy



  W  niedziele popołudniu wróciłem do domu po całotygodniowym pobycie w Rudnikach na Paralotniowych Mistrzostwach Polski , które trwały od 23 do 28 lipca 2013r. Impreza była niesamowicie udana , a wylatałem się za wszystkie czasy. Każdego dnia dopisywała Nam pogoda i dlatego udało się rozegrać prawie wszystkie konkurencje, a warto zauważyć , że Adam Paska zadbał o to by było ich sporo Nikt z pilotów nie narzekał . Wszyscy byli zadowoleni i nie było grymasu kiedy na startowisku mieliśmy się pojawić o godzinie czwartej

  Tegoroczne Mistrzostwa były również wielkim zaskoczeniem pod względem wygranych miejsc.  Myślę jednak, że ten element  zawodów dla większości pilotów był bardzo miłym akcentem.  Emocji nie brakowało , kadrowicze dostarczyli nam niezapomnianych przeżyć. O tym jednak troszeczkę później.  

  Inauguracja Mistrzostw rozpoczęła się w poniedziałek wieczorem , a we wtorek o czwartej wszyscy piloci spotkali się na startowisku i rozpoczęły się  konkurencje: czysty start, szybko-wolno, nawigacja po punktach i lądowanie na celność. Ze startowaniem raczej nie było problemu , ale niestety już lądowanie sprawiało pilotom troszkę kłopotu. W nawigacji chodziło o to aby w czasie dwóch godzin zdobyć jak największą liczbę punktów zwrotnych podanych wcześniej.  Nawigacja  to jedna z moich ulubionych konkurencji i mam równe szanse z pozostałymi zawodnikami. Niestety troszkę się przeliczyłem. Nie udało mi się wystartować, przycisk gaszenia w manetce zaciął się na tyle skutecznie, że zauważyłem to w momencie jak pierwszy zawodnik wracał już z trasy.

  Na pocieszenie było to, że nie byłem sam w takiej sytuacji. Motoroma wywinęła mi tylko jeden taki numer i do końca zawodów już była mega posłuszna i paliła od pierwszego draśnięcia.
  Wieczorem we wtorek odbyła się konkurencja - czysta ekonomia. Najdłużej w powietrzu piloci potrafili przebywać około pół godziny mając do dyspozycji półtora litra paliwa , a zaskoczeniem był fakt iż zwyciężały silniki o największych mocach typu Thor. Ja niestety królem tej dyscypliny nie byłem.  W środę z samego rana odbyła się nawigacja terenowa ze zdjęciami – najciekawsza typowo samolotowa konkurencja, a po niej odbyła się następna konkurencja - wąż. 

  Popołudniu była ekonomia po trójkącie . W zapasie mieliśmy trzy litry paliwa. Pierwszy bok był liczony jako prędkościowy czyli należało przelecieć w jak najszybszym czasie i za niego dostawało się 300 punktów, a za całość można było uzyskać 1000 punktów. Wygrywał ten zawodnik , który pokonał największy powierzchniowo trójkąt. Najistotniejszą rzeczą w tej nawigacji było wystartowanie i wylądowanie w deku, dlatego wielu pilotów poleciało asekuracyjnie i wracali na lądowisko z dużym zapasem paliwa. Wieczorem odbył się pierwszy slalom zaliczany jeszcze do klasycznych MP.  Od czwartku zaczęły się już całkowicie ulubione zawody paralotniarzy czyli właśnie slalomy – zaliczane do Pierwszych Slalomowych Mistrzostw Polski. 

  Nie ma co ukrywać , że wzbudzały one najwięcej emocji zarówno u zawodników jak i kibiców. Jeden odbył się rano i dwa wieczorem . Mnie się jednak nie udało zdobyć rewelacyjnych wyników – miałem problemy z nowym systemem pomiaru czasu. Nie zamierzam się jednak poddawać i będę próbował poprawiać swoje wyniki w przyszłości. Cały piątek również slalomowaliśmy. Odbywały się różne slalomy – były wymyślane w zasadzie na „poczekaniu”  podczas brefingu: i tak jeden slalom wymyślił trener kadry, jeden wymyślił Japończyk jeszcze inny wymyślił Czech i jeden był wymyślony przez naszego kadrowicza. Nie dało się do tego w jakiś sposób przygotować.

  W piątek odbywały się ćwierć finały i półfinały Pierwszych Mistrzostw Paralotniowych w Slalomanii. Emocje sięgały zenitu . Co niektórzy piloci  odczuwali już niestety zmęczenie ciągłym rannym lataniem i wzmagającym się w ciągu dnia upałem. Ja sam również ciężko znosiłem tą pogodę i nie ukrywam, że bardzo chciało mi się spać. Sobota była najbardziej emocjonującym dniem ze wszystkich. Trudno się dziwić – wszyscy czekali na ten dzień.  Największe emocje bezkonkurencyjnie wzbudziła wygrana rywalizacja Marcina Bernata(Władza) i Grzegorza Krzyżanowskiego(Krzyżaka)

 oraz walka o finał , która odbyła się pomiędzy Markiem Furtakiem i Władzą. Wygrana Marcina była niesamowitym zaskoczeniem dla wielu kadrowiczów. Ja jednak uważam, że zwyciężył najlepszy. Po finałach jak zwykle zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek, a w niedziele odbyła się oficjalne rozdanie nagród. Pomimo tego, że nie zakwalifikowałem się do półfinałów jestem zadowolony ze swoich wyników, mam jednak nadzieję, że w przyszłym roku zaskoczę wszystkich i będę jednym z najlepszych ;)
  Bardzo się cieszę , że Marcin Bernat zwyciężył. Uważam, że swoją pracą i poświęceniem w pełni zasłużył na wygraną.  Jego wielki sukces w Mistrzostwach Slalomowych był dla wielu doświadczonych pilotów wielkim zaskoczeniem, ale swoją postawą Władza udowodnił, że trening czyni mistrza.
 
  Wszystkim pilotom , którzy startowali w zawodach życzę udanych lotów, a zwycięzcom dalszych sukcesów.


1 komentarz: